piątek, 15 lipca 2011

Odsłona 17: Oko zła

Koszyk Lekki:

Duran Duran - Come Undone

Duran Duran – ostatnia odsłona przedstawiała w koszyku ciężkim Henry'ego Rollinsa i jego buldożera, otóż ten człowiek mówi tak: Tak, kupiłem singla Duran Duran w 1983 roku i tego samego dnia kupiłem jeszcze singla Culture Club. Dalej pisze o kilku innych płytach i nie ukrywa swojej fascynacji takimi klimatami. Początki tej formacji zapowiadały, że mamy do czynienia z wybitnym zespołem, wyróżniał się on bowiem skłonnością do grania utworów dość solidnie osadzonych w tradycji rockowej, brzmiało to wyjątkowo atrakcyjnie i świeżo i korespondowało silnie z modną sceną New romantic. Potem bywało różnie, czasem żenująco niestety. Oczywiście były momenty, takimi momentami są chociażby obecne, gdy panowie zachwycali mnie wspaniałymi przebojami, a były chwile wręcz wstydliwe. Na szczęście panowie stworzyli dużo pięknych piosenek i jak zwykle w takich wypadkach nie do końca wiem, którym utwór jest tym moim naj naj. Bo czy wziąć mocne Careless Memories, czy przepiękne Save A Prayer, czy noworomantyczne Planet Earth, czy też nerwowe A View To A Kill, czy nawet zaskakująco świeże Girl Panic! z tego roku, a może dyskotekowe Violence Of Summer. Zaskoczę Was, nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Ponieważ wybrałem znowu balladę, Come Undone ze stosunkowo świeżego albumu „weselnego”. Ballada ta nie wszystkim się podoba, bo jest w gruncie rzeczy miękka i lekka. Ale pamiętam jak dziś jak strasznie odpłynąłem na jej punkcie, tym bardziej, że ballady to nie była specjalność tej formacji. Ale naprawdę to był trudny wybór i być może jutro wybrał bym inny utwór. 





Koszyk ciezki:

Fu manchu - Evil eye

Stoner rock w stanach cieszył się zawsze o wiele większą popularnościa niż w Europie, nie bardzo wiem dlaczego, bo w gruncie rzeczy to bardzo fajne gitarowe łojenie. Ale wytłumaczenie jest chyba prostsze niż sądziłem. To po prostu mało przebojowa muzyka, mało melodyjna, często bardzo psychodeliczna, odjechana i cięzka, brudna, pustynna. Wymagająca sporo cierpliwości od słuchacza. Próby uczłowieczenia tego nurtu z reguły kończyły się sukcesem, Queens Of The Stone Age, Clutch, Orange Goblin, Eagles of Death Metal, nawet ostatnio Arctic Monkeys. Ale mało kto brał się za granie melodyjne. Dlatego ta muzyka pozostanie niszowa. Fu manchu potrafią i jedno i drugie. Są buldozery takie jak hell on Wheel, są mocno osadzone w tradycji kawałki w stylu Hung Out To Dry, punkowe niemalże I Can't Hear You, ale na szczęście są też rasowe hiciory takie jak Squash That Fly cz kompletnie obłędne Evil eye, jak dla mnie absolutnie rewelacyjny kawałek. Pustynny przebój. 





Koszyk średni:

Pay the girl – Freeze
Jak zawsze ciężko pisze się o formacji, która przeleciała niczym meteor i znikła, nagrywając jeden porządny utwór, oczywiście, znajdą się tacy, którzy Freeze tez uznają za słaby utwór, ale ja słuchałem go kiedyś na okrągło. Melodia jest tak kapitalna, że nie mogłem się oderwać. I podtrzymuję to. To przepiękna, rockowa ballada. Budzi różne skojarzenia muzyczne i nie zawsze te najlepsze, bo to nie jest muzyka odkrywająca nowe lądy. Ale to był słodki hit, jeden z hitów mojego życia. Wrzućcie na małżowiny i dajcie się ponieść. Warto. 





Laurka:

The Rakes - We Danced Together


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz