Chevelle - Send The Pain Bellow
Chevelle na pewnym etapie życia byli dla mnie bardzo ważni. Niebywałe jak bardzo się zmienia gust ludzki w zależności od wielu czynników. Na studiach żywiłem się taką muzyką i nie wyobrażałem sobie życia bez takich jak ta piosenek. Można powiedzieć, że to muzyka mojego studenckiego życia. Wszystko jest to takie szczere. Jest ból zapisany nutowo, cierpienie na taśmie. Początki Internetu w życiu i spełnienie niejednego marzenia. Spędzałem wiele dni i tygodni słuchając takich rzeczy. Dziś ta stylistyka nie wywołuje u mnie już takich emocji. To chyba efekt posuwania się w wieku. Chevelle przypominają delikatniejszą wersję Toola, bardziej hitową, listową (jakkolwiek jest to śmierdzące porównanie) są tu silne emocje ubrane w niesamowitą moc przekazu, jest siła i dostawność. Nie ma za to bezmyślnej agresji i bezsensownej łupaniny. Co ciekawe kapela, pomimo sporej wydajności wydawniczej nadal trzyma poziom i bardzo dobrze radzi sobie z presją mijających lat . Truizmem jest mówienie, że najlepsze lata mają za sobą, bo faktycznie pierwsze hity po prostu powalały. The red właściwie jest hymnem pokolenia, Blank Earth jest kompletnym oszołomieniem, Forfeit to siła i na koncercie nie ręczę za swoje reakcje, Point #1 to ból. Send the Pain Below to wyrzucenie tego bólu w świat, w który nie każdy chce wejść. Albo nie jest w stanie. Arcydzieło muzyki rokowej!
http://www.dailymotion.com/video/x22kq_chevelle-send-the-pain-below_music#.USzR_vJUIc8
Koszyk średni:
Feeder - Buck Rogers
To, że Feeder jest świetną kapelą wiedziałem dużo wcześniej niż młodziaki. Oni od początku sygnalizowali mi, że potrafią tworzyć rewelacyjne piosenki. Mało tego, oni dziś już tworzą tylko piosenki, a w okresie mojej młodości tworzyli hiciory! Buck Rogers tętni życiem i świetną melodią, Cement jest właściwie pomostem między grunge a popem, High jest jedną z najpiękniejszych ballad wszechczasów, Andrzej, wiesz o czym mówię Shatter to totalna impreza, Stereo World to świadectwo inspiracji hardcorem, Seven Days In The Sun ma w sobie coś ze stylistyki Ash, Just A Day ma w sobie coś z punkowego Travisa. Dziś to właściwie takie bezpłciowe pinkanie. Nie wiem, jaki to ma sens. Tworzenie dla samego tworzenia, wydawanie dla wydawania. Może tak trzeba, by wyżyc.
http://www.youtube.com/watch?v=EybVXGoONl4&feature=player_embedded
Koszyk lekki:
Computers Want Me Dead – Circles
Młodzi to zaraz do kąta. Tylko ci co rządzą światem mają być, rzeknie maluczki. Nie, stanowcze nie. Bo to oni będą rządzić światem kiedyś. I oni będą mówić co jest trendy a co nie. Computers Want Me Dead rozwijają myśl, jaką rozpoczęli Junior Boys. Oni powiedzieli A, natomiast komputery mówią V. Czyli bawią się muzyką, bawią się i podskakują. Pisząc to AD2013 to stwierdzam, że zabawa jest trochę za długa, bo przydało by się płyta długogrająca, jako pewnego rodzaju standard w muzyce. I to trochę niespełniona nadzieja. Ale przywilej cyklu hity, to to, że może tu się znaleźć nawet moja ciocia. Pod warunkiem, że nagra piosenkę marzeń. Dziobasowych marzeń. Co tu mamy? Elektronikę ośmiobitową obraną w genialną melodię i wspaniałe rytmiczne podskakiwanie. Circles to piosenka, z którą mam świetne wspomnienia, wszak tłukłem ją na cudownym Hiszpańskim urlopie. Tłukłem i oglądałem, jak piękne jest to miejsce, jak kochana jest Hiszpania, jak fajny jest tam klimat. Gdyby nie cholerne bezrobocie tam panujące to bym się tam wyniósł i dożył spokojnej starości. Circles jest tak pomysłowe, że boję się, że nic ciekawszego komputery nie wygenerują. Choć In your blood nie odstawało specjalnie a Little Steps wydany półtorej roku temu też było znakomite. Czekam na płytę. Czekam na kolejne cuda
http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111
laurka:
Marc Almond - The Days Of Pearly Spencer
http://www.youtube.com/watch?v=11qdAkazLBs&feature=player_embedded