sobota, 26 listopada 2011

Odsłona 32 - Chwila jasności

Koszyk Lekki
LCD Soundsystem - I Can Change

To co wyprawiał James Murphy wprawiało mnie wielokrotnie w osłupienie, w jego muzyce było po bez liku różnych, często wykluczających się konwencji artystycznych. Sposób tworzenia i grania spowodował, że LCD Soundsystem wyróżniał się nietuzinkowością, brawurą, jakąś bezczelnością, bezwstydnością. Oparta na elektronice w gruncie rzeczy prosta muzyka zyskiwała na mocy nonszalanckim podejściem do konwencji i stylistyki. Efektem tego jest odjechany do cna North American Scum czy mający ewidentny smak happeningu Drunk Girls. Był to bodaj pierwszy artysta, który ośmielił się muzykę elektroniczną pożenić z punkową infantylnością i wariactwem. Choć nie brakowało rozbudowanych nowofalowych kompozycji, narkotycznych hitów, dziwolągów kompletnie wymykających się jakimkolwiek koszykom i klasyfikacjom, nawiedzonych syntetycznych pochodów zimnych jak lód, zwariowanych rock’n’rollowych szaleństw w stylu Talking Heads, w końcu zwykłych piosenek. Fascynująca formacja. Że też ich nie zobaczyłem na żywo. Wybrać jeden kawałek? Nie da się, każda ich piosenka ma w sobie coś niepowtarzalnego. Może I Can Change, bo to taki rasowy przebój, taka zwykła piosenka niezwykłego zespołu.





Koszyk Średni:

The Mission - Butterfly on a Wheel

Pewnie duże zaskoczenie, że tacy pionierzy gotyku, tak wielka formacja, pionierzy, a ten wybiera zwyczajną piosenkę. To faktycznie niesamowita kapela. Niecodzienna. Kocham mrok Wasteland, jeszcze czuć, że spowija go ten sam klimat, który panuje na płytach rodzimej formacji Wayne'ego Husseya, kocham ten niesamowity rytualny dźwięk Tower Of Strength, coś nie do podrobienia, to arcydzieło totalne, lubię znienawidzone przez fanów Like A Child Again, przekochane, cudowne folkowe brzmienia i przestrzeń. A ja mimo to zadurzony jestem po dziś dzień w Butterfly on a Wheel. Nie wyobrażam sobie życia bez tej piosenki. Oddycham nią. Płaczę nią. Śni mi się. Jeśli ktoś kiedyś muzyką potrafił dotknąć nieba i piekła jednocześnie – to był to na pewno Hussey. Wiem, że są lepsze, cudowniejsze, ale to jest mój hit już 21 lat. Na okrągło.




Koszyk Ciężki:

Therapy? - A moment of clarity

Irlandia nie słynie tylko z piwa I U2. Słynie wg mnie z Therapy?. Ten znak zapytania, nie służył bynajmniej po to by rozróżnić tę kapelę od 20 innych o tej samej nazwie pojawiającej się w playliście Blalocka z zapadłej wiochy w Teksasie. Bo drugiej takiej terapii świat nie widział. Katowałem się kiedyś tą kasetą z człowiekiem z głową w kuble i kocham ją w całości, Kocham i Infernal Love. Choć mogłem równie dobrze wybrać mnóstwo innych niemniej atrakcyjnych piosenek, bardzo różnych i bardzo niezwykłych. Czy to będzie punkowe Stories, czy trashmetalowe Knives, czy przezabawne i przebojowe Die Laughing, czy zagrane na smyczkach Diane, wybrałem ostatecznie bajeczne na wskroś A moment of clarity, zdecydowanie najpiękniejsza ich piosenka i może i jedna z najpiękniejsza jakie stworzono na naszym globie. Nie jest to ich typowa piosenka, nie jest to ich muzyczne credo. Ale to prawdziwe arcydzieło. Wielka pieśń. Wybitna pod każdym względem.



Laurka

Phish- Free 



środa, 16 listopada 2011

Odsłona 31 – Twój duch



Koszyk średni:

My Chemical Romance - The Ghost Of You

Modlitwa bardziej niż piosenka, ilekroć wracam do tego pięknego hymnu, dostojnego arcydzieła – nie wierzę własnym uszom. Formacja My Chemical Romance bywa kojarzona z radosnym i nieco jałowym pobrzękiwaniem. Okazuje się, że taka postawa jest sporym błędem, bo Three Cheers For Sweet Revenge to krążek fantastyczny i nietuzinkowy. The Ghost Of You jest ukoronowaniem ich kariery, każde uderzenie w struny, każdy oddech, każda nuta rozbraja moją duszę. Teledysk, wstrząsający antywojenny obraz, robi niesamowite wrażenie. Emocje z tekstu rozsadzają duszę. Smutek i lęk. Nierówna to kapela, ale miała niesamowite momenty. A bywały takie jak te…





Koszyk lekki:

Rooster - One of those days

Posprzątała mnie ta niesamowita melodia swego czasu. Melodia…, pewnie Michał91 podzieli moją opinię, melodia ratuje każdą piosenkę. To jej szkielet. Od niej zaczyna się tworzenie piosenki. Można mieć słabszy dzień w sprawach aranżacji, można nie mieć werwy w temacie doboru przeszkadzajek, można być trochę na przekór światu w kwestii rytmu. Duszy nie okłamiesz, ona potrzebuje przeboju. A melodia jest gwarantem stworzenia przeboju. Każdy tęskni za dobrą piosenką. Rooster nie łamie barier, nie tłamsi, nie dokucza. On jest aki jaki jest. Łatwy. Ale One of those days w swoim okresie zachwycił mnie, czym? Odpowiedź wyżej.





Koszyk ciężki:

Fuel – Shimmer

Oglądałem ten teledysk z Andrzejem z tysiąc razy. Mam ochotę na następny tysiąc. Nie dlatego, że Fuel tworzy wybitną muzykę, bo nie tworzy. A ostatnio tworzy koszmary okropne. Na z-rocku epatowałem się ich hitami, prostymi motywami gitarowymi, prostymi słowami, chwytliwymi melodiami. Zawsze to była miłość typu mimo to…. Andrzej, obejrzymy jeszcze raz?



Laurka:

Maroon 5 - This Love


Jak można z to robić Cristiną? Nie chodzi o bzykanie  Pop doskonały.



piątek, 11 listopada 2011

Odsłona 30 - Wsteczne lusterko



Koszyk Lekki


Sinead O'Connor - Mandinka


Łysa, czasem z włosami, kontrowersyjna, czasem nie, łagodna, czasem nie, ubrana ładnie czasem nie. Kobieta. Śpiewa ładnie…. czasem przepięknie. To jest constans. Nawet najbardziej banalne piosenki dzięki jej charyzmie wokalnej stają się epopejami. Tak właśnie jest z Mandinką, wybrałem tę banalną piosenkę, choć mógłbym tysiąc innych. The Lion and the Cobra była płytą, którą uznać można za arcydzieło. Jak to jest z nią? Jak można nie zachwycać się tym głosem, tym niecodziennym sposobem artykułowania emocji? Nie sposób. Był okres, że się obraziłem, bo zaczęła rzępolić. Że tworzyła muzykę dla samego tworzenia, ale nawet gdy była na artystycznym dnie, czuć było ten niepowtarzalny geniusz. Ten Głos, te Emocje. Zawsze zaangażowana, zawsze niezwykła. Zawsze po moich plecach chodziły mrówki, konkretnie gatunek atakujący serce. Bardzo jadowite stworzenie.









Koszyk Ciężki


Pearl jam – Rearviewmirror


Perłowy Dżem. Trudno o gorszą nazwę dla tak kapitalnej formacji. Formacji bez wątpienia wybitnej. Bez której nie wyobrażam sobie wszystkiego. Nie wyobrażam sobie Muzyki, nie wyobrażam sobie aktualnego muzycznego światopoglądu, nie wyobrażam sobie przeszłości. Bez Veddera to musiałby być jakiś mrok. Jak średniowiecze. Koszmar. Eddie i ekipa to jedna z moich ulubionych załóg. Nawet w momencie, gdy już przestałem wierzyć, zapodali Just Breathe. Czyli grubo po debiucie. Zliczyć arcydzieła? Nie dam rady. To pasmo wytyczone przez artystycznego buldożera. W pewnym momencie każdy chciał brzmieć w ten sposób. Epigonów nie sposób było zliczyć w tradycyjny sposób. Oni byli w stanie grać wszystko i zawsze to elektryzowało. Pierwsze trzy płyty to po prostu krążki, które trzeba zostawić wykute w diamencie, by po kolejnym zlodowaceniu, nowa forma życia mogła poznać. Wracając na ziemię przed kataklizmem. Spin the Black Circle to furia i złość, Tremor Christ to choroba, Daughter to jakiś piękny uśmiech. Given to Fly grać na gitarze to czysta przyjemność. Better Man – mega hit. Eddie – jeśli ktoś nie wierzy w Boga, słuchając tego głosu można uwierzyć w istnienie wyższej instancji. Szare było by życie bez perłowego dżemu. Suche, jałowe, nijakie. 









Koszyk Średni:


The Rembrandts - Johnny Have You Seen Her


Każdy kojarzy ten duet z koszmarem telewizyjnym – Przyjaciele. Nie bardzo wiem dlaczego, bo zespół wyłożył znacznie mocniejsze działa w stronę publiki. Choćby przepiękny hit That's Just The Way It Is Baby, bajeczna pieśń o miłości, czy Johnny Have You Seen Her – kapitalna pieśń o infantylnej miłości. Każdy młody człowiek, który zachwyca się pięknymi hitami w 2011 roku i myśli, że zawsze będą one ponadczasowe i zawsze będą na ustach ludzi – jest w błędzie. Wielkim. Nie sądziłem, że That's Just The Way It Is dziś będzie w tak głębokiej defensywie. Że taka muzyka będzie niechciana, że to co kiedyś nie schodziło z czołówek wszystkiego, coś tak niepowtarzalnego będzie dziś w głębokim marginesie. Cudowny folk – rock z pogranicza Jayhawks i Crowded Hose – same nośne nazwy. Nie dziś. Nie teraz. Dziw bierze. 


http://www.zie.nl/video/muziek/The-Rembr...cz7x7f40as


Laurka

Donkeyboy - Ambitions